poniedziałek, 4 maja 2009

...

"Przepraszamy, ale poszukiwana strona nie została znaleziona na tym serwerze. Prawdopodobnie została usunięta albo jej adres został źle wpisany."

Bywa.

Poniższy tekst powstał 16 kwietnia 2009r.
Polityka zagraniczna, szeroko rozumiane bezpieczeństwo, także gospodarcze, w świecie, w którym toczy się permanentna walka z terroryzmem, z wyzwaniami ekonomicznymi - to sprawy kluczowe i ze sobą powiązane. Ta kampania nie toczy się wyłącznie na frontach, morzach ale i w ciszy gabinetów dyplomatów.

Chcąc rzetelnie wypełniać swoje zadania, Prezydent powinien uznać, że bycie „reprezentantem państwa w stosunkach zewnętrznych” nie oznacza jeszcze kompetencji do samodzielnego kształtowania polityki zagranicznej. Obowiązujące regulacje konstytucyjne różnią się znacząco od modelu przyjętego w tzw. małej konstytucji. Ustawa z 1992r. rzeczywiście stanowiła, że to Prezydent sprawował ogólne kierownictwo w dziedzinie stosunków zagranicznych.
Było – minęło.
Dzisiaj próżno szukać odpowiednika przytoczonego unormowania w Konstytucji z 1997r.
A to na wierność jej postanowieniom składał przysięgę Lech Kaczyński obejmując w grudniu 2005r. urząd Prezydenta RP.
Niestety, poczynania najwyższego przedstawiciela państwa, których byliśmy świadkami, świadczą o zamiarze pomijania rzeczywistego, konstytucyjnego centrum decyzyjnego tak w polityce wewnętrznej, jak i przy reprezentowaniu naszego kraju w Europie i na świecie.

I nie zmieni tego forma przekazywanych „instrukcji” czy też „stanowiska” rządu w sprawie kolejnych wyjazdów zagranicznych Pana Prezydenta, jak na przykład dzisiejszego, na Litwę. Jeśli braknie woli rzeczywistego współdziałania, a mamy tylko wyrażaną werbalnie gotowość do współpracy, na nic zdadzą się sformalizowane procedury. Zawsze ktoś będzie mógł powiedzieć, że uchwały Rady Ministrów mają charakter wewnętrzny i wiążą tylko rząd.